Norbert Kaczmarczyk: Przez lata nie szczędziłem sił i podejmowałem wiele starań, aby pomóc rolnikom
Rozmowa z Norbertem Kaczmarczykiem, posłem Ruchu Kukiz’15.
Podczas rozmowy w TVP Info postulował Pan o powołanie komisji śledczej ds. rynku rolnego. Co przemawia za tym postulatem?
Przez lata upadło lub zostało sprzedanych tysiące świetnie prosperujących firm z branży rolno-spożywczej. Dekady zaniedbań powodują określone konsekwencje, a polskie rolnictwo niestety nie jest w najlepszej kondycji. Wiele z takich firm miało potencjał ogólnoświatowy i kto wie jak bardzo rozwinęłyby się, gdyby nie ich prywatyzacja. Na przykład cukrownie w Polsce. Byliśmy trzecim producentem cukru na świecie. Nagle mamy dyrektywy unijne, które stanowią o limitach cukrowych i musimy cukrownie zamknąć i mało tego – wywieźć cały sprzęt, a dzisiaj limitów cukrowych już nie ma. Więc w jaki sposób mamy otworzyć te cukrownie na nowo, skoro sprzętu już nie ma. Byłoby to bardzo trudne i na początek pewnie nieopłacalne. Podobnych historii jest znacznie więcej. Powinniśmy stworzyć kompleksowy raport dotyczący prywatyzacji, sprzedaży zagranicznym koncernom czy likwidacji przedsiębiorstw z branży rolno-spożywczej. Jestem przekonany, że zasadnym jest, aby powołać Komisję Śledczą ds. Rynku Rolnego, aby dogłębnie zbadać okoliczności procesów prywatyzacji w polskim rolnictwie.
15 milionów złotych dla producentów tytoniu – to Pana sukces?
Zajmowałem się tą sprawą już w czasie, gdy byłem radnym miejskim w Proszowicach. Kontynuowałem swoją pracę w tym względzie jako parlamentarzysta gdy Ministrem Rolnictwa był Krzysztof Jurgiel, jak i również, gdy stanowisko to objął Jan Krzysztof Ardanowski. Udało się – „afera tytoniowa” znajduje swój szczęśliwy finał. Bardzo istotna była współpraca pomiędzy rolnikami, urzędnikami i politykami. Oszukani plantatorzy tytoniu, którzy w latach 2014 – 2017 nie otrzymali zapłaty za przekazany produkt mogą liczyć na rekompensaty. 15 milionów złotych zostanie przekazanych poszkodowanym rolnikom. Jestem dumny, że zainicjowałem wiele działań i dyskusji w tej sprawie. To były dziesiątki spotkań, godziny rozmów, konferencje prasowe, interpelacje poselskie, masa dokumentów, posiedzenia komisji rolnictwa czy apele z mównicy sejmowej. Tak, przez lata nie szczędziłem sił i podejmowałem wiele starań, aby pomóc rolnikom, którzy nierzadko utracili dorobek swojego życia. Te kwoty wahają się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale każda oszukana rodzina przeżyła dramat i jakby trzęsienie ziemi z tego powodu.
Dla tych, którzy pracowali na to cały rok i na koniec nie otrzymali zapłaty za swoją pracę to była prawdziwa katastrofa. Zresztą „afera tytoniowa” nie została chyba dostatecznie wyjaśniona w mediach i może spotykać się z niezrozumieniem. Ale wyobraźmy sobie na prostym przykładzie, że pieniędzy nie otrzymuje za swoją pracę na przykład piekarz, policjant, kierowca czy pielęgniarka. Oburzające? Oczywiście, że tak i dokładnie tak było w przypadku producentów tytoniu, którzy nie otrzymali wynagrodzenia za swoją pracę.
Równie mocno interweniował Pan ws. GMO. Dlaczego jest to według Pana „wykańczanie polskiego rolnika”?
Masowy import ziarna niespełniającego standardów produkcyjnych UE z Ukrainy jest możliwy, a w Polsce nie można produkować z użyciem GMO. Oznacza to, że importowane ze wschodu zboże ma znacznie niższą cenę. Wiadomo co jest bardziej konkurencyjne dla nabywców w tym przypadku. Dodatkowo importuje się pasze GMO dla zwierząt z zachodu. To jest hipokryzja panie redaktorze, bo z jednej strony nie wolno używać GMO i gadka jest o tym, że GMO nam szkodzi, a z drugiej strony nic nie robi się, aby zabezpieczyć Polskę w białko i zabezpieczyć polskiego rolnika, który produkuje bez GMO. Ze względu na niedostateczne starania rządzących, jako kraj nie jesteśmy w stanie zapewnić wystarczającej ilości białka paszowego pochodzącego z rodzimego rzepaku i soi. Przecież to nic innego jak
rodzaj nieuczciwej konkurencji panie redaktorze i tak – to jest właśnie wykańczanie polskiego rolnika. W czym polscy rolnicy są gorsi od rolników z zachodu Europy? W wielu kampaniach obiecano rolnikom, że będą mieć takie same warunki do rozwoju jak rolnicy z Francji, Niemiec czy Holandii? Dlaczego niewiele się robi, aby wyrównać szanse? Ja nie jestem za GMO panie redaktorze, ja mam dość hipokryzji, bo w sprawie GMO punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Politycy obozu rządzącego, gdy byli w opozycji, straszyli GMO w swoich kampaniach. Można sypać cytatami z rękawa. Co się dziś zmieniło? Temat GMO stał się niczym innym jak elementem tradycyjnej POPiS-owej walki politycznej. Gdzie w tym Polska wieś?
9% poparcia dla Kukiz’15 w niedawnym sondażu. Jednak nie udało się Wam ani zawojować Tarnowa, ani nie wprowadziliście radnych do Sejmiku. Gdzie tkwi problem.
W najnowszym sondażu Kukiz’15 miał już 11,6% poparcia, ale jak pan wie, do sondaży należy podchodzić z rezerwą, choć można je traktować jako jakiś ogólny trend. Na pewno jesteśmy zmotywowani do ciężkiej pracy niezależnie od wskaźników procentowych. W sprawie wyborów panie redaktorze, Kukiz’15 jako jedyne ugrupowanie nie pobiera subwencji partyjnych. Za kampanie dużych tworów politycznych w jakimś sensie zapłaciliśmy my wszyscy – obywatele, a kampanie Kukiz’15 były organizowane za własne pieniądze kandydatów oraz w większości opierały się na wolontaryjnej pracy członków i sympatyków Kukiz’15. Jestem dumny, że tylu młodych ludzi skupiło się wokół Kukiz’15, że mogłem patronować tej kampanii i w niej pomagać. Że kandydaci i wolontariusze zaufali mi, że zaufali
naszym lokalnym liderom jak Seweryn Partyński, Jakub Migała, Radosław Macoń czy Paweł Łabuz. Wreszcie – jestem dumny z tego, że obywatele mogli i chcieli wziąć odpowiedzialność za start w wyborach samorządowych na swoje barki. Byli wśród nich przedsiębiorcy, wykładowcy, członkowie rad osiedli, studenci czy społecznicy. To jest młoda i dynamiczna drużyna panie redaktorze, która ma jeszcze wiele dobrego przed sobą. Doświadczenia będą procentować.
Przed nami w perspektywie kilku miesięcy wybory do PE. Są już przymiarki, kto będzie reprezentował Kukiz’15 w naszym okręgu na listach wyborczych do PE?
Tak to już w Polsce jest, że niemalże zawsze trwają jakieś wybory bądź znajdujemy się tuż przed takimi. Jest jednak jeszcze za wcześnie, aby deklarować takie czy inne rozwiązania.