25 kwietnia 2024
Od Czytelników

O WYBORACH DO SEJMU W 1947 ROKU

„WOLNE I DEMOKRATYCZNE”. W styczniu 2017 roku przypada 70. rocznica sfałszowanych wyborów do Sejmu Ustawodawczego w Polsce. 70 lat temu komuniści w brutalny sposób zdobyli i w atmosferze terroru oraz licznych zbrodni utrwalili „władze ludową” w naszej Ojczyźnie.

W dniu 21 stycznia 2017 roku Towarzystwo Przyjaciół Muzeum W. Witosa w Wierzchosławic wraz z Muzeum Okręgowym w Tarnowie oraz Instytutem Pamięci Narodowej zorganizuje obchody upamiętniające tę często zapominaną, bolesną, ale jakże ważną w historii naszego kraju rocznicę. Obchody odbędą się w Wierzchosławicach – rodzinnej wsi przedwojennego lidera ruchu ludowego, męża stanu i trzykrotnego premiera w II RP Wincentego Witosa.

Organizatorzy, oprócz przygotowania konferencji historycznej oraz wystawy obrazującej brutalną walkę i dramat Polskiego Stronnictwa Ludowego, za cel główny postawili sobie zorganizowanie wspomnieniowego zjazdu rodzin ludowych z całej Polski,  swoistego „spotkania pokoleń” – rodzin, których najbliżsi represjonowani przez ówczesny system niekiedy płacili najwyższą cenę za swoje ideały. Fala największych represji dotknęła bowiem struktury Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przez areszty i więzienia przewinęło się około 100 tys. członków i sympatyków PSL, a ponad 100 brutalnie zamordowano. Pamiętać należy, że w wizję nowego, powojennego świata regulować miały układy postanowień jałtańskich.

Gwarancje z Jałty

Wśród postanowień konferencji odbytej w  Jałcie (4-11 lutego 1945 r.) znalazły się zapisy określające sposób w jaki powinny zostać zorganizowane pierwsze, powojenne wybory w Polsce. Liderzy trzech wielkich mocarstw, tj. USA, Wielkiej Brytanii oraz ZSRR uznali zgodnie, że miały one mieć charakter powszechny i tajny. Zaś prawo do zgłaszania kandydatów przysługiwać winno wszystkim partiom demokratycznym. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wybory do Sejmu Ustawodawczego, przeprowadzone  w Polsce w dniu 19 stycznia 1947 r. przeszły do polskiej historii jako zaprzeczenie demokracji, symbol nadużyć i przemocy komunistów wobec opozycji, której trzon stanowiło Polskie Stronnictwo Ludowe, kierowane przez Stanisława Mikołajczyka. Państwa zachodnie nie zamierzały ingerować w sprawy Polski, co wynikało z faktu coraz wyraźniejszego kształtowania się podziału świata na dwa bloki, blok sowiecki i blok zachodni.

Jeżeli zatem nie Jałta, to kto podzielił Europę? Zachodni politycy od początku zdawali sobie sprawę, że Europę już dawno podzieliła Armia Czerwona. W tych krajach, które wyzwolone zostały spod okupacji niemieckiej przez Armię Czerwoną, zainstalowano rządy proradzieckie. Spotkanie z lutego 1945 roku przyjęło jedynie wspólną „Deklaracje o wyzwoleniu Europy”, której Stalin nie miał zamiaru przestrzegać.

Pójść samemu lepiej

Ludowcy, świadomi swoich wpływów w społeczeństwie (w maju 1946 roku PSL liczyło ok.800 tys. członków i sympatyków), byli słusznie przekonani o zwycięstwie w wyborach, wobec czego z niecierpliwością oczekiwali ich przeprowadzenia. Wobec realnej siły PSL działacze PPR, chcący oddalić groźbę porażki wyborczej, zaczęli już w drugiej połowie 1945 r. lansować koncepcję wyborów niekonfrontacyjnych.

Służyć temu miał jeden blok wyborczy, skupiający wszystkie legalne partie polityczne. W niespełna 6 miesięcy od wydania w dniu 15 lipca 1945 roku komunikatu o wznowieniu działalności organizacyjnej partii chłopskiej krystalizowały się wszystkie jej struktury organizacyjne. Kongres PSL odbyty w styczniu 1946 roku, na który przybyło 1158 delegatów, dopełnił to dzieło; uchwalił program i statut partii. Był to Kongres niezwykły, którego nie poprzedziła akcja propagandowa. Nie wydano ulotek, plakatów, afiszy. Hasło Kongresu „Pójść samemu lepiej” w   najbliższym okresie było taktyką działania kierownictwa PSL.

Dojrzała już wówczas ideologia PSL oparta była na doktrynie agraryzmu. Zakładano, że Polska pójdzie własną drogą rozwoju, inną niż kraje komunistyczne i kapitalistyczne. Nie chciano pogodzić się z dominującą rolą proletariatu i partii robotniczej. Planowano wprowadzenie demokracji parlamentarnej i rozbudowę samorządów. Źródłem władzy miał być naród. Opowiadano się za podziałem władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Domagano się także przywrócenia wolności słowa, prasy i zrzeszeń, oraz wycofania wojsk sowieckich z Polski. Latem 1945 r. rozpoczął się proces dynamicznego rozwoju PSL. Przystąpiono do tworzenia struktur terenowych partii. Już w sierpniu i wrześniu 1945 r. zorganizowano pierwsze zjazdy powiatowe, w czasie których ludowcy opowiadali się po stronie PSL. Podczas Walnego Zjazdu Powiatowego SL w Tarnowie padły słowa: „Walny Zjazd Powiatowy SL potępia wszelkie próby rozbicia ruchu ludowego. Odtąd musimy iść pod rozkazami Wincentego Witosa i Stanisława Mikołajczyka. Stronnictwo Ludowe Powiatu Tarnowskiego staje się dziś Polskim Stronnictwem Ludowym”… Szeregi PSL bardzo szybko rosły. Część historyków podaje, że pod koniec 1945 r. liczebność tej partii wynosiła 200 tys., zaś w połowie 1946 r. – 800 tys. członków. Znawca tematu, Romuald Turkowski, twierdzi natomiast, że w grudniu 1945 r. PSL liczyło już 600 tys. członków, a w czerwcu 1946 r. ponad milion.

Początkowo komuniści próbowali w sposób niekonfrontacyjny załatwić problem z korzyścią dla siebie. PPR podjęła szereg obłudnych prób pozyskania PSL dla swojej propozycji. W lutym 1946 r. komuniści sprecyzowali swoją ofertę, proponując po 20 proc. miejsc w Sejmie dla PPR, PPS, SL, PSL oraz po 10 proc. dla SD i SP. NKW PSL uważał złożoną propozycję za absurdalną i krzywdzącą dla niezależnych ludowców. Zaproponowana ilość mandatów dla PSL nie była bowiem proporcjonalna do posiadanego rzeczywistego poparcia społecznego, jak również przekreślała wpływ stronnictwa na sytuację w kraju. Wobec poparcia, jakie w krótkim czasie uzyskał Mikołajczyk i kierowane przez niego Polskie Stronnictwo Ludowe, a także wobec siły oporu antykomunistycznego podziemia, zdecydowali się zorganizować w czerwcu 1946 „ludowe referendum”, czyli próbę generalną przed właściwymi wyborami. W geopolitycznej sytuacji Polski w 1946 r. ludowcy wierzyli jeszcze w wolne nieskrępowane wybory i legalne formy walki parlamentarnej. Interes państwa stawiali ponad interes partyjny, nie odwołując się do argumentów siły.

Preludium dramatu. Komuniści fałszują.

Przemoc, jakiej użyto przeciwko PSL w okresie poprzedzającym czerwcowe referendum, w poważnym stopniu osłabiła wolę walki wielu jego członków i sympatyków. Latem 1946 roku po cynicznie sfałszowanych wynikach referendum zachodnie mocarstwa ograniczyły się do dyplomatycznych protestów. Wobec napięcia, narastającego w stosunkach międzynarodowych, użycie brutalnej siły w Polsce nie robiło już na nikim większego wrażenia. Świat w przerażeniu czekał na wybuch trzeciej wojny światowej. Terror sparaliżował działalność partii i poza kilkoma dużymi miastami uniemożliwił jakąkolwiek kampanię przedwyborczą. Szczególnie wymownym i dramatycznym  wyrazem walki Stalina i PPR z Podziemnym Państwem Polskim, jak i niezależnym ruchem ludowym, było porwanie (28. III. 1945 r.)  „szesnastu” przywódców Podziemnego Państwa Polskiego, w tym trzech ludowców: Stanisława Mierzwy, Adama Bienia i Kazimierza Bagińskiego, a następnie wytoczenie PSL-owi i WiN tzw. „wielkiego procesu krakowskiego” (VIII – IX 1947 r.), w którym obok działaczy WiN sądzonych było 5 członków PSL z Mierzwą na czele. Procesy takie wytoczono tysiącom ludowców, począwszy od najniższego szczebla wiejskiego aż po władze naczelne PSL.

Oficjalnie ogłoszone wyniki wyborów ze stycznia 1947 roku były porażające dla antykomunistycznej opozycji. Partia Mikołajczyka wprowadziła do Sejmu jedynie 28 posłów. Pomimo użytej przemocy oraz kampanii zastraszania, aby osiągnąć taki rezultat konieczne było także sfałszowanie wyniku wyborów. To fałszerstwo zakończyło krótkotrwały epizod działania partii opozycyjnej. PSL stanęło wobec groźby całkowitej likwidacji.

Żadna siła i przemoc czy gwałt naszego ruchu nie zlikwiduje

Gdy nie pomagały karne formy represji pojawiali się oni – „Szwadrony śmierci”, bojówki, czy nieznani sprawcy – takie określenia przypisywano funkcjonariuszom UB oprawcom,  którzy w bestialski sposób, bez najmniejszych skrupułów wykonywali najkrwawsze polecenia swoich przełożonych z Moskwy. Najgorszy ludzki element komunistycznego aparatu władzy.

W pierwszej kolejności represje dotykały najaktywniejszych działaczy PSL. To oni byli niszczeni psychicznie i fizycznie, bezpodstawnie przetrzymywani w aresztach, bici i poniewierani. Jedną z wielu ofiar bestialskiego znęcania się był aktywny działacz PSL z Woli Radziszowskiej pow. Kraków – Stefan Szlachta. W trakcie ponad dwumiesięcznego aresztowania był wielokrotnie torturowany przez funkcjonariuszy UB w Myślenicach, co doprowadziło do trwałego uszkodzenie kręgosłupa. Byłem bity po twarzy oraz metalową rurką wielokrotnie po głowie i plecach… zeznawał po latach Szlachta.

Najczęściej działali w zgranych grupach, pojawiali się znikąd. Porywali, bili, terroryzowali i zastraszali. Często wywozili w odludne miejsca,  a następnie brutalnie katowali swoje ofiary. Wyroki śmierci niejednokrotnie wykonywali na całych rodzinach. Bywało, że pacyfikowali nawet całe wsie.

Dla PSL-owców od początku było bowiem oczywiste, że sprawcami mordu są komuniści. Po latach doliczono się ponad stu działaczy ludowych, którzy mieli paść z ręki służb  bezpieczeństwa. Trzej najsłynniejsi to Bolesław Ściborek, Narcyz Wiatr i Władysław Kojder. Narcyz Wiatr „Zawojna” przed wojną organizował strajk chłopski na Podbeskidziu, za co trafił do obozu w Berezie Kartuskiej. W czasie wojny był komendantem Batalionów Chłopskich. W kwietniu 1945 r. został zastrzelony przez UB na krakowskich Plantach.
Władysław Kojder od końca lat 20. działał w Wiciach, od 1938 r. był prezesem tej organizacji we Lwowie. W latach wojny – pełnomocnik szefa krakowskiego obwodu Stronnictwa Ludowego „Roch” w środkowej Małopolsce. Po wojnie nie udzielił poparcia władzom komunistycznym. Był członkiem NKW PSL. We wrześniu 1945 r. nieznani mężczyźni uprowadzili go z jego domu w rodzinnej wsi. Zginął zastrzelony serią 21 pocisków w lasach głogowskich. Ciało zostało zbezczeszczone do tego stopnia, że najbliżsi mieli problem z rozpoznaniem zwłok. Sprawców nie wykryto do dziś. Z kolei, żegnając w imieniu władz PSL zamęczonego Bolesława Ściborka Czesław Wycech powiedział: „żadna siła i przemoc czy gwałt naszego ruchu nie zlikwiduje, bo niepodobna zlikwidować wielomilionowy ruch polityczny, gospodarczy i kulturalny chłopów polskich

„Szwadrony śmierci” działały jednak nadal. Wysłane przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego pojawiły się w także w Rzeszotarach pow. krakowski gmina Świątniki Górne, w nocy z 16 na 17 października 1946 roku. Zabiły działaczy PSL: Leona Janię, Pawła Sikorę, Józefa Burdę; przy drzwiach swojego mieszkania zastrzelony został również Józef Hachlica z Rzeszotar, zamieszkały w Prokocimiu.

W dniu 29 czerwca 1946 r zamordowany na granicy Rychwałdu i Lichwina w powiecie tarnowskim został Władysław Pluta. Był członkiem PSL. W przeddzień referendum, które odbywało się 30 czerwca 1946 r. miał 32 lata. Jadąc na motorze został zatrzymany i odprowadzony na odległość ok. 30 m przez dwóch cywilów, którzy go zastrzelili i wciągnęli w pobliskie zarośla. Świadkiem zdarzenia był 5 letni chłopiec. Władysław Pluta został pochowany w Tarnowie. Na tablicy nagrobnej widnieje napis: Śpij spokojnie Ukochany Nasz! Oto Twoje „małe smyki” rosną, A kiedy każdy z nich urośnie duży, Będzie jak Ty – Bogu i Ojczyźnie służył.

Eliminacja przeciwników politycznych i skrytobójcze mordy na działaczach PSL dokonane w latach 1945-1947 nie doczekały się ze względów oczywistych sprawiedliwego osądu w czasach władzy komunistycznej; oprawcy nie stanęli wtedy przed sądem. Ale jak to się stało,  że po ponad 25 latach wolna Polska nie pamiętała, czy pamiętać nie chciała, aby upomnieć się o swoich pomordowanych synów? Zdawać by się mogło, że nadzieja na zadośćuczynienie i poszukiwanie sprawiedliwości pojawiła się w nowej, demokratycznej Polsce zbyt późno. Chodź śledztwa trwają, strach jest ciągle obecny, a krzywda sprzed 70 lat wciąż powraca do rodzin najbliższych.

Ludowcy zginęli, bo upominali się o wolną Polskę i nie godzili na reżim komunistyczny. Po sfałszowanych wyborach do Sejmu w styczniu 1947 r. stało się oczywiste, że dobiegł końca okres zachowywania pozorów demokracji, nastąpił koniec jałtańskich złudzeń, a Polska na kolejne 40 lat stanęła u progu komunistycznej dyktatury, sprawowanej przez ludzi wyznaczonych przez Moskwę.

Dlaczego wiec musimy pamiętać? Przypominać? Bo nic nam nie jest dane na zawsze. Z historii trzeba czerpać, by unikać pokoleniowych błędów, a pamięć ludzka bywa selektywna, co znaczy, że na wydarzenia sprzed lat patrzymy często z perspektywy subiektywizmu. Stąd kolejna konferencja. Niech poznają się pokolenia ofiar represji tamtych czasów. Utrwalą pamięć, odbudują więzy swoich ojców i dziadków.

 

                                                     Janusz Skicki

                                                  Muzeum W.Witosa

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *