SEBASTIAN STEPEK: Nowych inwestycji praktycznie nie będzie
Rozmowa z Radnym Rady Miejskiej w Tarnowie Sebastianem Stepkiem – klub radnych Koalicja Obywatelska.
Odetchnął Pan z ulgą, gdy prezydent Ciepiela 1 października nie rzucił papierami na stół?
Informacja o tym, że prezydent R. Ciepiela zostaje na stanowisku nie była dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałem się jej i oczekiwałem właśnie takiej, odpowiedzialnej postawy. To nie jest czas na tak radyklane decyzje, niosące ze sobą ogromne ryzyko destabilizacji i chaosu w funkcjonowaniu naszego miasta. Jest wystarczająco dużo problemów do rozwiązania w samorządzie. Jesteśmy po wyniszczającej pandemii, za granicą toczy się wojna a w kraju mamy kryzys energetyczny i galopującą inflację, która drenuje kieszenie obywateli i samorządów. Nawet nie zdajemy sobie do końca sprawy w jak trudnych czasach przyszło nam żyć i naprawdę to nie jest odpowiedni moment na zmiany personalne w fotelu włodarza miasta. Poczułem ulgę, bo w miejsce ustępującego prezydenta pojawiłby się komisarz, zapewne nominat z PiS. A patrząc na ich poczynania, na to jak nie radzą sobie z zarządzaniem państwem polskim, to jestem pewien, że byłaby to dla Tarnowa katastrofa.
Dogadaliście się już wewnątrz Rady Miejskiej? Prezydent ma stabilne poparcie Koalicji Obywatelskiej i Naszego Miasta Tarnów? Czy dalej każda uchwała będzie obarczona ryzykiem? Czyli w sumie będzie bez zmian? Ostatnie głosowanie w sprawie podwyżki podatku od nieruchomości pokazuje ,,jedność”…
Nie mogę się wypowiadać za klub Nasze Miasto Tarnów, nie jestem jego członkiem. W klubie Koalicji Obywatelskiej odbyliśmy dyskusję na temat bieżącej sytuacji politycznej, ale także na temat problemów i wyzwań, jakie przed nami stoją w krótszej i dłuższej perspektywie. Zgodziliśmy, że w tym trudnym okresie potrzebna jest rozmowa i jedność, nastawienie na szukanie kompromisów i dialogu. Różnice zdań z prezydentem R. Ciepielą zapewne będą się pojawiać, to jest nieuniknione. Trudno też liczyć, że wszystkie uchwały spotkają się z bezwarunkową akceptacją. Niemniej jednak ważne jest, abyśmy patrzyli na problemy miasta i podejmowane w Radzie decyzje przez pryzmat merytorycznych, konstruktywnych i długofalowych, dobrych rozwiązań a nie personalnych animozji i politycznej kalkulacji. I do tego będę namawiał koleżanki i kolegów nie tylko z klubu KO, ale z całej Rady Miejskiej.
Mamy kryzys. Być może w Tarnowie zapanują ciemności z racji potężnego wzrostu cen za prąd. Może czas na odważne decyzje i zamknięcie obiektów generujących koszty – Park Wodny, kino, hale sportowe itd., a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na utrzymanie bezpieczeństwa w mieście? Czasy na rekreację i kulturę się skończyły skoro będzie problem z utrzymaniem oświetlenia ulicznego i być może strategicznych punktów w mieście?
Trudno jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której zmuszeni bylibyśmy do zamykania obiektów sportu, rekreacji czy kultury, z których korzystają na co dzień tysiące młodych i dorosłych tarnowian. Obiektów, w których dbają m.in. o swoje zdrowie i kondycję fizyczną. Oświetlenie miasta oczywiście jest ważne, ale pamiętajmy, że mówimy tutaj o wyłączaniu oświetlenia głównie w godzinach nocnych, kiedy aktywność miejska jest znikoma. Z resztą nie muszą być to przecież „egipskie ciemności”. Wystarczy wyłączyć, co drugą latarnię lub przygasić do minimum, pozwoli to na spore oszczędności z jednoczesnym zachowaniem poczucia bezpieczeństwa w mieście. Kluczem do rozwiązania problemów energetycznych jest dzisiaj pomoc państwa i rządu. Bez niej samorządy nie udźwigną tak horrendalnych podwyżek cen prądu sięgających kilkuset procent i nawet najbardziej drastyczne oszczędności tej sytuacji nie uratują.
Generalnie w przyszłym roku powinniśmy zrezygnować z nowych inwestycji na rzecz bezpiecznego przejścia przez kryzys?
Nowych inwestycji praktycznie nie będzie. Kontynuowane będą głównie te już rozpoczęte oraz te, na które udało się pozyskać finansowanie zewnętrzne np. z Unii Europejskiej. W porównaniu do lat poprzednich poziom nowych inwestycji będzie naprawdę skromny. Jest to pokłosie ograniczania dochodów samorządów oraz wzrostu kosztów i wydatków bieżących. Niemniej jednak uważam, że nie można całkowicie zastopować inwestycji, bo są one motorem napędowym i budują potencjał miasta. Są także istotne z punktu widzenia poprawy jakości chociażby infrastruktury drogowej, która w wielu miejscach wymaga pilnej naprawy, o co również wnioskują i apelują sami mieszkańcy. Musimy, więc mimo tej trudnej i kryzysowej sytuacji znaleźć złoty środek między szukaniem oszczędności a rozwojem miasta.
Wracając do sesji z 15 września, zaskoczyła Pana deklaracja prezydenta, że będzie ubiegał się o reelekcję? Jeszcze w czerwcu marudził, że tak się nie da rządzić, nie ma wsparcia, zaufania radnych…
I nie dziwię się, że takie słowa z ust prezydenta padły. Nie łatwo jest zarządzać miastem, gdy brakuje wsparcia i zrozumienia dla podejmowanych decyzji nawet we własnych szeregach, szczególnie w tak trudnych dla samorządów czasach. To jest niewątpliwie bardzo irytujące i myślę, że nikt w takiej roli nie chciałby sprawować funkcji samorządowego włodarza. Co do potencjalnej reelekcji to myślę, że każdy, kto zna choć trochę prezydenta R. Ciepielę wie, że jest osobą bardzo ambitną. Jest politykiem z dużym doświadczeniem samorządowym i za pewne nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Natomiast czy ma jeszcze jakieś pomysły, receptę na to jak poprawić sytuację naszego miasta w przyszłości? Tego nie wiem i prędzej czy później powinniśmy takie pomysły, szczególnie po takiej deklaracji usłyszeć. Bo bez atrakcyjnej wizji, jak Tarnów ma wyglądać w najbliższych latach, o zwycięstwo w kolejnych wybory może być trudno.
Podczas ostatniej sesji nie podnieśliście podatków od nieruchomości do maksymalnego pułapu. Ale to dopiero początek kolejnych podwyżek? Zaraz w górę pójdą opłaty za bilet w autobusie, parkingi itd.?
Sytuacja finansowa, nie tylko naszego miasta, ale wszystkich samorządów a szczególnie miast średnich na prawach powiatu, takich jak Tarnów jest ekstremalnie trudna. Od blisko 3 lat drastycznie ograniczane są dochody samorządów. Mówiąc wprost i dosadnie, jesteśmy z naszych dochodów brutalnie ograbiani! A odpowiedzialny jest za to tylko i wyłącznie polski rząd oraz większość sejmowa na czele z PiS. Przytoczę tutaj tylko dwie liczby. Od 2018 roku, czyli od początku tej kadencji dochody Tarnowa spadły o blisko 100 mln zł, jednocześnie wydatki bieżące wzrosły o około 107 mln zł. Straciliśmy, więc w ciągu 4 lat, tylko w tych dwóch kategoriach budżetowych około 200 mln zł! To są gigantyczne środki, a nie wspomnę o innych, dużych wzrostach wydatków chociażby w oświacie czy gospodarce odpadami komunalnymi. Od roku mamy też wysoką inflację, która nie omija samorządów. Nie widzimy wsparcia ze strony rządu, a jeśli już jest to symboliczne i nierekompensujące nam w odpowiedni sposób strat dochodowych. Prezydent Tarnowa nie ma drukarki banknotów, jak prezes Glapiński w NBP, żeby w każdej chwili móc zasypać dziurę w miejskim budżecie, który nie jest z gumy. Mamy do czynienia z realnymi zjawiskami opartymi na prawach ekonomii, a te są nieubłagane i zerojedynkowe. Jeśli pieniędzy jest coraz mniej, to trzeba szukać oszczędności oraz dodatkowych dochodów. Stąd m.in. ograniczanie kursów autobusów miejskich czy podwyżki w obiektach sportowych czy basenach. A po drugiej stronie tego równania matematycznego konieczność podwyżek opłat i podatków, bo Salomon i z pustego nie naleje. Samorządy mają bardzo mały i ograniczony zakres możliwości pozyskiwania dodatkowych wpływów do budżetu. Podatek od nieruchomości jest jednym z ważniejszych i myślę, ze w przyszłym roku, jeśli nic się nie zmieni trzeba się liczyć z kolejnymi podwyżkami np. opłat za parkowanie w mieście. I proszę mi wierzyć, nikt z nas nie chciałby tego robić, ani radni, ani prezydent. Wszyscy chcielibyśmy, żeby podatki i opłaty lokalne były jak najniższe, nie obciążały nadmiernie kieszeni przedsiębiorców i mieszkańców. Ale miasto musi jakoś funkcjonować, musi działać sprawnie i dobrze, musi zapewniać wszystkie niezbędne funkcje dla obywateli. Musi zapewnić dostęp do przedszkola czy szkoły, służbę zdrowia i sprawną komunikację autobusową, dostęp do obiektów sportowych i kulturalnych. A bez dodatkowych dochodów jest to po prostu nie możliwe. Mam jednak cichą, być może złudną, ale jednak nadzieję, że polski rząd się zreflektuje i wesprze samorządy, bo na końcu stratni na tym są nie politycy a zwykli mieszkańcy każdej gminy, wsi czy miasta. Stratny jest każdy obywatel w tym kraju.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję!