9 lipca 2025
Wywiady

TERLECKI: W Platformie narasta przekonanie, że trzeba zrobić wszystko, aby utrącić prezydenturę

Rozmowa z Ryszardem Terleckim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, byłym wicemarszałkiem Sejmu.

Panie Marszałku, dzisiaj mamy zakończenie roku szkolnego. Jak Pan wspomina swoje czasy szkolne, zarówno w szkole podstawowej, jak i późniejsze?

Panie Redaktorze, to były zupełnie inne czasy, inna szkoła. Chodziłem jeszcze do szkoły męskiej, a koedukacja zaczęła się dopiero w liceum. Szkoła bardzo wiele wymagała – już w podstawówce trzeba było pisać co najmniej jedno wypracowanie z języka polskiego tygodniowo, a w liceum jeszcze więcej. Maturę zdawało się ze wszystkich przedmiotów. W pierwszej klasie uczęszczałem do szkoły, w której była religia, ale później ją zniesiono, więc rodzice przenieśli mnie do innej szkoły, gdzie religia była obecna tylko przez rok, bo komuniści całkowicie ją zlikwidowali.

Dziś mamy blisko tego stanu z religią w szkołach.

Niestety, obecnie jesteśmy znów blisko powrotu do tych smutnych czasów. Niestety. Moja najstarsza córka pisała wypracowania mniej więcej raz w miesiącu, mój syn raz na kwartał, a najmłodsza córka chyba napisała jedno przez cały rok szkolny. To, niestety, przynosi fatalne skutki. Owszem, młodzi ludzie potrafią napisać SMS-a, ale niewiele więcej.

Jak się Pan czuje na „obczyźnie”, będąc teraz posłem nowosądeckim?

To był pomysł desantu na Sądecczyznę, który spodobał się prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. Świetnie znoszę tę zmianę, to bardzo przyjazny teren, pełen życzliwych ludzi. Prawo i Sprawiedliwość ma tam miażdżącą przewagę nad innymi ugrupowaniami, więc kampania przebiega bardzo sympatycznie. Między wyborami to teren, gdzie z przyjemnością się jeździ, nie tylko ze względu na widoki i krajobraz, ale przede wszystkim na ludzi.

Słyszałem, że odwiedził Pan Melsztyn i tamtejsze ruiny zamku. Jakie wrażenie zrobiła na Panu ta atrakcja turystyczna?

Tak, to dopiero początek odbudowy. Mam nadzieję, że niedługo wrócimy do władzy, by ta odbudowa całości została dokończona. Pamiętam dyskusje, czy odbudowywać Krzyżtopór czy Melsztyn, i to właśnie Melsztyn wygrał, głównie dlatego, że konserwator zabytków nie zgodził się na odbudowę Krzyżtoporu, który miał pozostać zabytkową ruiną, a nie być przywrócony do dawnej świetności. Melsztyn ma potencjał, by stać się turystyczną wizytówką regionu. To ogromna twierdza, obecnie odbudowano tam basztę i ogrodzenie, ale wiele wciąż pozostaje do zrobienia.

Przejdźmy teraz do twardej, czasem brutalnej polityki. Panie Marszałku, czy jeśli wrócicie do władzy, więzienia będą pękać w szwach z powodu rozliczeń obecnej koalicji?

Nie chcę prorokować, ale w naszych wcześniejszych kampaniach pojawiało się hasło „Cela plus”, które miało oznaczać rozliczenia za różne nadużycia i przekręty władzy Tuska i jego poprzedników. Niestety, nic z tego się nie udało, co jest jednym z największych błędów naszych ośmiu lat rządów. Istnieją bardzo poważne podstawy do rozliczeń tej ekipy, która łamie prawo i konstytucję, a także koncentruje się na wzbogaceniu się kosztem polskiego państwa.

Mamy przykład ministra Domańskiego i brak decyzji odnośnie subwencji, co przysporzyło wielu problemów, chociaż Polacy złożyli się na kampanię Karola Nawrockiego.

Oczywiście, działania ministra to było złamanie przepisów, ale w porównaniu z wtargnięciem do prokuratury czy wyznaczeniem nielegalnego prokuratora generalnego, to drobiazg.

Panie Marszałku, jako szara eminencja Prawa i Sprawiedliwości, proszę powiedzieć, co jest dla was lepsze: siedzieć do końca kadencji i patrzeć, jak Tusk i ekipa sobie rządzą, odbierając sobie szanse w nadchodzących wyborach parlamentarnych, czy doprowadzić do wcześniejszego rozwiązania parlamentu?

Inaczej postawię pytanie: co jest lepsze dla Polski? Niestety, każdy miesiąc władzy tego rządu to konkretne straty w gospodarce, edukacji, polityce międzynarodowej. Polska prezydencja w Unii Europejskiej była bezobjawowa i całkowicie zmarnowana. Im szybciej te wybory, tym lepiej. Oczywiście, są pewne reguły prawne, których się trzymamy, ale strata każdego miesiąca jest poważna.

Sytuacja wokół próby ponownego liczenia głosów w wyborach prezydenckich rzeczywiście jest próbą przekręcenia wyborów i tworzenia scenariusza rumuńskiego w białych rękawiczkach?

Na początku sądziłem, że to próba przykrycia porażki wyborczej Trzaskowskiego. Tusk i jego ekipa nie chcieli się tłumaczyć z tego, jak to się stało, że przegrali, więc uruchomili zamieszanie wokół ponownego liczenia głosów, by odwrócić uwagę. Jednak obawiam się, że sami nabrali przekonania, że można coś przekręcić.

Pamięta Pan, Panie Marszałku, że nieważne kto wygrywa, tylko kto liczy głosy…

Sytuacja jest poważna, a w Platformie narasta przekonanie, że trzeba zrobić wszystko, aby utrącić prezydenturę. Wprawdzie przystawki Platformy Obywatelskiej zapewniają, że będą się trzymać przepisów prawa i nie zrobią nic szalonego, ale w Platformie coraz częściej podnoszą się głosy, że sytuacja jest na tyle groźna, iż należy zrobić wszystko, aby te wybory unieważnić. Jednym z powodów jest fakt, że łamanie prawa pociąga za sobą poważne konsekwencje, których zaczynają się obawiać. Te ostatnie miesiące pokazały, że rzeczywiście Tusk i jego ferajna mogą sobie pozwolić na wszystko, ale władza nie jest wieczna, i kiedyś przyjdzie im za to odpowiedzieć. To, myślę, trochę hamuje zapędy niektórych polityków i sympatyków Platformy, choć nie hamuje Giertycha. Giertych przeszedł ewolucję. Pamiętam go sprzed 20 lat jako ówczesnego szefa Ligi Polskich Rodzin. Ludzie się zmieniają, każdy ma prawo się zmienić i nawrócić, ale w tym przypadku to jest rzeczywiście ostra konfrontacja. Myślę, że szkodzi to Platformie. Wielu posłów jest zażenowanych tą sytuacją. Widać, że w samej Platformie jest wiele kłopotów.

Jeśli do 2027 roku nic się nie wydarzy nieoczywistego, wszystko wskazuje na to, że władza przesunie się w drugą stronę, czyli Prawo i Sprawiedliwość, zapewne z koalicjantami, dojdzie do władzy. Nie chcę sobie wyobrażać, gdyby prezesowi Kaczyńskiemu przyszła do głowy fantazja, aby na przykład Grzegorz Braun został ministrem kultury, a Barbara Nowak ministrem edukacji, a Pan z kolei rzecznikiem rządu. To byłby większy skowyt niż obecnie po przegranej Rafała Trzaskowskiego.

(Śmiech-przyp. red.) Nie spodziewam się tak radykalnych działań, może z wyjątkiem edukacji.

Przechodząc dalej, czy wyobraża Pan sobie koalicję z Grzegorzem Braunem?

Dziś trudno to sobie wyobrazić. Wydaje mi się, że nawet sam Braun nie myśli o tym, ale jeśli obecne rządy miałyby trwać dwa lata, wiele się może zdarzyć.

Jaki jest Pana stosunek do sytuacji, w której obywatele wspinają się na budynki publiczne i wymieniają ukraińskie flagi na polskie? Czy uważa Pan to za wykroczenie, naruszenie prawa?

Osobiście tego nie pochwalałbym. Natomiast wywieszanie flag obcych państw na budynkach państwowych czy samorządowych nie jest najlepszym pomysłem. Rzeczywiście był taki okres, nawet w Sejmie, kiedy wisiała tam flaga ukraińska, było to w pierwszych miesiącach rosyjskiej inwazji. Sejm był wówczas podświetlany kolorami flagi ukraińskiej. Ale jak długo to może trwać? Mieszkamy we własnym państwie i musimy szanować nasze godło i barwy narodowe.

Czy Pana stosunek do Ukrainy zmienił się od momentu inwazji do dnia dzisiejszego?

Mój stosunek do Ukraińców, których nieco znam, nie zmienił się. Nawet pomagaliśmy rodzinom ukraińskim w tamtym czasie, w pierwszych miesiącach. Niemniej jednak, rozczarowało mnie stanowisko ukraińskich władz, które wyraźnie nie chcą docenić, że Polska pomogła Ukrainie, przyjmując miliony uchodźców i jako pierwsza przekazując czołgi czy samoloty wojskowe.

Szybko można to naprawić remontując pas startowy w Jasionce albo tory na wysokości Przemyśla. Na końcu waszych rządów i teraz, przy obecnej władzy, jest pewna uległość w relacjach z Ukrainą.

To wynika z faktu, że Polsce powinno zależeć na tym, aby Ukraina wygrała tę wojnę, przynajmniej w takim sensie, by Rosjanie zostali ukarani za swoje działania. Na razie jednak tego nie widzimy, sytuacja jest trudna. Pewna nadzieja leży w zmianach, które zaszły w Stanach Zjednoczonych, gdzie prezydent Trump może wymusić zawieszenie broni, a potem doprowadzić do pokoju. Proszę zauważyć, na Bliskim Wschodzie wojna została powstrzymana, głównie dzięki Amerykanom.

Jaką postawę przyjmie Prawo i Sprawiedliwość do końca kadencji? Platforma Obywatelska określiła się swego czasu jako opozycja totalna. Prawo i Sprawiedliwość ma własny pomysł?

Jutro odbędzie się kongres statutowy, kongres wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Na kongresie można się spodziewać pewnych niespodzianek, choć nie takich, jak niektórzy przewidywali. Nowy komitet polityczny, który zbierze się po raz pierwszy, będzie miał za zadanie opracowanie harmonogramu działań, które doprowadzą do sukcesu politycznego.

Karol Nawrocki – wsiada Pan do autobusu zwycięzców?

Tak (śmiech – przyp. red.) Od samego początku wierzyłem w kandydaturę Karola Nawrockiego, nawet po nieco słabszej konwencji w Krakowie. Byłem zwolennikiem tej kandydatury, a podczas okresu wyboru kandydatów Karol wyraźnie przewyższał inne osoby. Kiedy został wybrany, byłem przekonany, że sobie poradzi. Największe przekonanie nabraliśmy, gdy rozpoczęły się debaty, które były dłuższymi formami wypowiedzi i rywalizacją z innymi kandydatami. Jak to często bywa, końcówka kampanii była najbardziej merytoryczna i emocjonująca, co tym razem również przyniosło zwycięstwo.

Przejdźmy teraz do tematów krakowsko-małopolskich. Wkrótce będziemy obchodzić pamiętną rocznicę wydarzeń, którymi żyła cała Polska – wybory nowego marszałka. Łukasz Smółka obronił się jako marszałek?

Marszałek Smółka obronił się po roku. Choć początkowo był to kompromis, wymuszony przez część radnych, to nasza pozycja w Małopolsce została zachowana. Marszałek radzi sobie całkiem dobrze.

A co z rozłamowcami i zdrajcami? Czy machnęliście na to ręką?

Zobaczymy, jakie będą dalsze losy tego porozumienia. Ja jestem w takich sprawach jastrzębiem, ale dla dobra naszego województwa może potrzebny będzie krok w tył.

Przed wyborami prezydenckimi słyszałem, że po ich zakończeniu nastąpią przetasowania w Prawie i Sprawiedliwości. Czy wygrana Karola Nawrockiego skonsolidowała partię, czy jednak pogłoski o podziałach są prawdziwe?

Zwycięstwo zawsze konsoliduje. Podziały i walka frakcji to w dużej mierze medialny szum. Nie spodziewam się generalnych zmian, choć Prawo i Sprawiedliwość musi przejść pewną reformę, aby skuteczniej wygrać kolejne wybory.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *