2 maja 2024
Aktualności

Diabeł ubierał się u Hugo Bossa, jeździł Volkswagenem i popijał Fantę [FELIETON]

Dariusz Niemiec
Autor: Dariusz Niemiec

Biznes jest biznes – głosi znane powiedzonko, które ogólnie rzecz biorąc można łatwo i płynnie łączyć z tym, że pieniądze nie śmierdzą, a w interesach nie ma sentymentów. Czy zasady te mają zastosowanie wobec państwa, które wymordowało miliony ludzi? Oczywiście, że tak. I to jeszcze jak!

Bayer – obecnie jeden z największych producentów leków – to raczej znany wszystkim przykład, ale czyniąc zadość kronikarskiemu obowiązkowi ogólnie nakreślmy tło sprawy. W czasie wojny przedsiębiorstwo wykorzystywało więźniów obozów koncentracyjnych między innymi poprzez przeprowadzanie na nich okrutnych eksperymentów medycznych w większości prowadzących do długotrwałej i bolesnej śmierci bądź kalectwa. W ramach jednego z wielu testów płacono za kobiety dostarczane z Auschwitz. Na ile niemieccy specjaliści z Bayera wyceniali jedną kobietę po dzisiejszym kursie? 4.1 € (!) Bayer funkcjonował w ramach niemieckiego giganta przemysłowego – IG Farben (w jego skład wchodziły jeszcze między innymi takie firmy jak BASF czy Agfa). Wskazuje się, że był to największy zakład chemiczny w Europie – czwarty na świecie. Czym „zasłynął”? Produkcją gazu Cyklon B, ale za jego pośrednictwem dostarczano także inne kluczowe dla prowadzenia wojny produkty takie jak syntetyczny kauczuk, paliwo, proch czy materiały wybuchowe. Konglomerat upadł stosunkowo niedawno, bo w 2012 roku, ale jego składowe – jak powszechnie wiadomo – świetnie prosperują po dziś dzień.

Allianz – gigant ubezpieczeniowy pozostawał w świetnych relacjach z NSDAP już od 1930 roku. Odzwierciedlało się to między innymi w finansowym wspieraniu kampanii tej partii. Od pewnego momentu na specjalne życzenia Hermanna Goeringa nie wypłacano odszkodowań żydowskim klientom, a środki finansowe, które miały być przeznaczone na ten cel przekazywano na własność III Rzeszy. Czy może być jeszcze gorzej? Niestety tak. Otóż firma ubezpieczała personel oraz mienie niemieckich obozów koncentracyjnych. Co więcej, niezbędne było złożenie w nich wizyt, aby właściwie skalkulować ryzyko. Przedstawiciele Allianz wiedzieli więc doskonale co działo się za bramami piekieł. A skoro przy pieniądzach jesteśmy, szacuje się, że większość czołowych przedstawicieli gestapo miało swoje rachunki bankowe w Deutsche Bank (jeden z największych współcześnie banków w Niemczech). Po wyborczym zwycięstwie NSDAP natychmiast wyrzucono 3 żydów z rady nadzorczej jednocześnie przejmując ich majątki dając przedsmak przyszłym wydarzeniom. Tylko do 1938 roku przeprowadzono ponad 250 podobnych konfiskat. Pod koniec XX wieku odkryto, że Deutsche Bank wspierał finansowo proces budowy obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.

Bogata – dosłownie – jest także historia współpracy producentów samochodów z niemieckim reżimem III Rzeszy. Niejaki Gunter Quandt, właściciel BMW, za pośrednictwem swoich firm zaopatrywał niemieckie wojska w amunicję, granaty czy akumulatory. Co gorsza, przy ich produkcji wykorzystywano więźniów obozów koncentracyjnych i jeńców wojennych. Szacuje się, że mogło ich być około 50 tysięcy. Rzecz jasna wielu z nich nie przeżyło katorżniczej pracy ku chwale Adolfa Hitlera i jego obłąkańczej ideologii. Jeden z więźniów mówił: „Byliśmy traktowani bardzo źle, a wodę mogliśmy pić jedynie z toalet. Gdyby tego było mało byliśmy bici, a wielu z nas zginęło.”. W części fabryk odnaleziono miejsca, gdzie wykonywano egzekucje. Gunter Quandt z pewnością poniósł surową karę za swoje występki – mógłby ktoś powiedzieć, bo przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego co się dzieje. Słowo klucz: mógłby, bo naturalnie tak się nie stało. I choć co prawda tuż po wojnie został on zatrzymany, to mógł cieszyć się pełną swobodą już w 1948 roku, ponieważ ostatecznie nie postawiono go w stan oskarżenia. Swoje za uszami ma również Auto Union, czyli formalny „przodek” Audi. W czasie wojny zamiast samochodów produkowano silniki lotnicze i czołgi. Aby uczynić ten proces bardziej wydajnym niemieckie władze zbudowały dla koncernu 7 obozów pracy. Dziesiątki tysięcy osób zmuszano do pracy ponad siły, nierzadko prowadzącej do śmierci. Na wojnie dorobił się również Ferdinand Porsche. W zasadzie, gdyby nie ona, to projekt taniego, małego, ogólnie dostępnego dla Niemców samochodu (Volkswagen w dosłownym tłumaczeniu oznacza samochód dla ludu) pewnie nigdy nie zarobiłby na siebie. A tak mógł on zostać przekształcony w samochód wojskowy. W jego fabryce produkowano również między innymi czołgi, a w jej pobliżu usytuowano obóz koncentracyjny. Wskazuje się, że pod koniec wojny aż 80% robotników Volkswagena stanowili więźniowie. Nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli napiszę, że po wojnie panu Ferdinandowi Porsche nie spadł włos z głowy, choć najwyższe władze niemieckie nazywały go „wielkim inżynierem”, a on sam miał również niebagatelny wkład w najważniejsze projekty wojenne III Rzeszy takie jak czołgi Tygrys czy rakiety V1 i V2.

Powszechnie wiadomo, że Niemcy lubią szykowny wygląd. W sumie kto nie lubi? Lubili go także żołnierze i oficerowie III Rzeszy. Ktoś musiał zatem szyć te mundury dla Waffen SS, piękne czarne płaszcze dla SS czy praktyczne brązowe koszule dla SA oraz naturalnie nieźle się przy tym obłowić. Tym kimś był nie kto inny jak Hugo Ferdynand Boss, który w 1924 roku otworzył zakład odzieżowy, w dłuższej perspektywie nie prosperujący jednak zbyt dobrze, a uratowany przed całkowitym upadkiem dzięki wstąpieniu jego właściciela do NSDAP w 1931 roku. Od tej pory było już górki. Do pracy wykorzystywano między innymi francuskich więźniów. Eksperci szacują, że przed dojściem Hitlera do władzy Hugo Boss zarabiał około 30 tysięcy marek rocznie, a w roku 1941 kwota ta kształtowała się już na poziomie 3.3 miliona marek. Po wojnie Hugo Boss nie poniósł większych konsekwencji, wkrótce zmarł, spuściznę przejęła rodzina, a dzisiaj jest to marka o światowej renomie. Co śmieszne (nie mogą tego określić inaczej niż „śmieszne”) – w 2011 roku wydano oświadczenie, w którym wyrażono ubolewanie z powodu współpracy przedsiębiorstwa z niemiecką III Rzeszą.

Trudno wyobrazić sobie większą potwarz, niż starania firmy Siemens o zarejestrowanie znaku towarowego „Zyklon” dla nowych sprzętów użytku domowego takich jak między innymi piecyki gazowe. Dlaczego? Otóż to właśnie Siemens zaprojektował piece krematoryjne i wyposażył w nie obozy. Firma podczas II wojny światowej była jednym z największych producentów elektroniki na świecie. Miała nawet swoją fabrykę wewnątrz obozu zagłady Auschwitz. Eksperci wskazują, że Siemens wykorzystywał do niewolniczej pracy (między innymi wytwarzanie części elektrycznych do rakiet V1 i V2) łącznie około 50 tysięcy osób – głównie kobiet.

Na tej (momentami zaskakującej) liście nie zabraknie nawet najsłynniejszego bodaj producenta proszku do pieczenia –  Dr. Oetker, który dostarczał niemieckim żołnierzom produktów spożywczych. Jej szef – Rudolf August Oetker był aktywnym członkiem Waffen SS oraz trafił do szkoły oficerskiej SS w Dachau, więc musiał wiedzieć co dzieje się w obozie. Co więcej, podobnie jak w wielu innych przypadkach przedsiębiorstw współpracujących z III Rzeszą, także i ta firma czerpała korzyści z niewolniczej pracy przymusowej. W 2013 roku syn Rudolfa odnosząc się do poglądów swojego ojca powiedział: „Ci ludzie są nazistami do dzisiaj. Ojciec nie był wyjątkiem.”.

Nie tylko niemieckie firmy korzystały na współtworzeniu potęgi III Rzeszy. Swój udział w utrzymywaniu morderczej machiny ma także amerykański IBM. Dzięki maszynom tego przedsiębiorstwa Niemcy mogli szybko i skutecznie przetwarzać dane osobowe milionów ofiar swojego systemu. Kilka tysięcy maszyn liczących IBM trafiło do III Rzeszy i krajów okupowanych. Ściągano je pod pozorem przeprowadzenia spisu ludności. W praktyce posłużyły najpierw do wsparcia przy sterylizacji osób upośledzonych oraz ich eutanazji, w później wykorzystywano je już w obozach zagłady. Co ciekawe aż do 1941 roku te kontakty biznesowe były uznawane za w pełni legalne, ale nawet po włączeniu się USA do wojny nie zostały one zarzucone. Jak to możliwe? Po prostu władze firmy nie wydały oficjalnego komunikatu o takiej konieczności, sformułowano wytyczne, w myśl których niemieckie przedstawicielstwa działają od tego momentu na własną rękę i odpowiedzialność, a jednocześnie przedstawiono wymóg, aby zyski nie ulegały zmniejszeniu. Bardzo czyste rozwiązanie, prawda?

Legendami obrosły także kontakty Henry’ego Forda z samym Adolfem Hitlerem. Wskazuje się, że ten amerykański pionier przemysłu samochodowego od zawsze przejawiał inklinacje rasistowskie. Już w latach
20. Heinrich Himmler określał go jako „jednego z najbardziej wartościowych bojowników naszej sprawy”. Jest on autorem rozprawy „Międzynarodowy Żyd. Najważniejsze zagadnienia wszechświatowe”, która miała duży wpływ na kształtowanie się światopoglądu wielu wysoko postawionych dygnitarzy III Rzeszy. Między innymi Baldur von Schirach (przywódca Hitlerjugend, gauleiter Wiednia) miał stwierdzić podczas procesów norymberskich, że był to kluczowy i decydujący dokument jaki przeczytał pod tym względem. W 1938 roku nadano mu Order Orła Niemieckiego – najbardziej prestiżowe odznaczenie, jakie można było nadać cudzoziemcowi. Co roku, w dniu urodzin Hitlera miał on rzekomo przekazywać solenizantowi prezent w postaci czeku na 100 tysięcy marek. Ford założył w Niemczech oddział swojej firmy, gdzie produkowano między innymi samochody dla wojska (szacuje się, że około 30% ciężarówek wykorzystywanych przez Niemców w czasie wojny powstało w fabrykach Forda) czy części do rakiet V1 i V2. Wskazuje się, że wykorzystywano przy tym więźniów obozowych do niewolniczej pracy.

Ciekawie na tle powyższych rozważań rysuje się przypadek brytyjsko-holenderskiego koncernu petrochemicznego Shell. Otóż podczas wojny postanowiono wykazać się lisim sprytem i wspierać obie strony konfliktu, aby po zakończonej wojnie stanąć po stronie zwycięzcy. Gdy Trzecia Rzesza rozpoczęła swoją ofensywę, Rhenania-Ossag (odnoga Shella) mocno i aktywnie wspierała niemiecki rząd (choć już w 1933 roku wyrzucono wszystkich żydowskich członków zarządu). Podczas wojny aż 3 miliony ton ropy rocznie płynęło z rumuńskich pól naftowych Shella do państw Osi, a nad siedzibą firmy w Hadze dumnie powiewała nawet flaga ze swastyką (pozostaje własnością spółki po dziś dzień). W tym samym czasie w pocie czoła produkowano również paliwo lotnicze dla maszyn RAF-u. Szacuje się, że koncern odegrał jedną z ważniejszych ról dla niemieckiej gospodarki po 1930 roku, szczególnie z powodu bardzo szybko rosnącego wówczas zapotrzebowania na paliwo lotnicze. Kiedy zaczęto o tym w ogóle przebąkiwać, bo przecież nawet nie mówię o głośniejszym mówieniu? Dopiero 60 lat po wojnie, a i tak w zawoalowany sposób. Otóż cały proces wspierania niemieckiej Trzeciej Rzeszy określono po prostu pewnymi „decyzjami biznesowymi”, a odpowiedzialnością za ich podejmowanie obarczano kilka osób. Teraz sprawdźcie sobie oficjalną stronę Shella, a konkretnie mam na myśli zakładkę „historia”, gdzie na przykład znajdziecie bardzo fajny opis o bohaterskiej postawie londyńskiego biura spółki, które poświęciło się wspieraniu działań wojennych – cokolwiek to znaczy. Coś o wspieranie niemieckiej ludobójczej machiny? A gdzie tam. Zero.

Tożsamą taktykę przyjęła Coca-Cola – ten amerykański koncern również zaopatrywał obie strony konfliktu, przy czym było to możliwe tylko do pewnego momentu, ponieważ w 1940 roku nałożono w Niemczech na ten popularny produkt embargo. Ale nic straconego, ponieważ pojawiła się nisza, w miejsce której zaczęto produkować inny napój przeznaczony specjalnie na ten rynek. I tak powstała bardzo popularna dziś Fanta. Skąd nazwa? Od niemieckiego słowa fantastisch oczywiście!

Dan Glass, pisarz i wnuk ocalałych z Holokaustu powiedział kiedyś: „Pociąganie pojedynczych osób do odpowiedzialności za ludobójstwo to wyłącznie działanie wizerunkowe, jeśli korporacje, które utrzymywały i zabezpieczały machinę wojenną oraz czerpały z niej zyski, nie ponoszą żadnych konsekwencji. Sądzę, że wielkie procesy norymberskie czy różne próby zadośćuczynienia (…) będą daremne, dopóki nie obnażymy i nie oskarżymy nazistowskich przestępstw popełnianych przez korporacje”. Bądźmy jednak precyzyjni: niemieckich panie Glass, niemieckich.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

For security, use of Google's reCAPTCHA service is required which is subject to the Google Privacy Policy and Terms of Use.