29 kwietnia 2024
Wywiady

ROMAN CIEPIELA: Nie mamy magicznej różdżki

Z Romanem Ciepielą, prezydentem Tarnowa, rozmawiał Michał Gniadek.
Czy wie Pan już, jakie inwestycje muszą być odłożone w czasie w związku z pandemią, która w konsekwencji doprowadziła do zmniejszenia wpływów do budżetu?
W tych trudnych czasach każdą złotówkę oglądamy uważnie dwa razy, aby wykorzystać ją z jak największą korzyścią dla miasta i mieszkańców. Priorytetem jest ukończenie inwestycji już rozpoczętych, których mamy kilka: to nawierzchnia Rynku i izolacja kilku kamienic, trwająca przebudowa fragmentu ul. Krakowskiej, obiektu w sąsiedztwie bastei przy ul. Wałowej, zakończenie prac w Parku Strzeleckim i przy Ogrodzie Sensorycznym… Muszą też być kontynuowane prace przy przebudowie ul. Lwowskiej. Oczywiste jest, że w związku ze zmniejszonymi wpływami do budżetu niektóre planowane w innej rzeczywistości ekonomicznej inwestycje będą musiały być przesunięte na później. Rozmawiamy o tym w gronie kierownictwa urzędu, na razie nie ma konkretów, będziemy to konsultować z radnymi i wspólnie podejmiemy decyzje.
Ten poważny cios w miejskie finanse długo będzie się odbijał miastu czkawką? Ma Pan plan jak zniwelować straty, poza ograniczoną liczbą inwestycji?
Z odrobieniem strat spowodowanych przez epidemię i związane z nią problemy gospodarcze samorządy same sobie nie poradzą i dotyczy to wszystkich miast, nie tylko Tarnowa. Od początku trwania epidemii dają się przede wszystkim we znaki mniejsze wpływy z podatków PIT i CIT. Znacząco również spadł udział w podatku od czynności cywilnoprawnych i podatku od środków transportowych, a wszystko wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach sytuacja niewiele się zmieni. Mniejsze były i są nadal wpływy ze sprzedaży biletów miejskiej komunikacji, mniejsze wpływy z targowisk, parkingów, czynszów, wynajmu miejskich nieruchomości. Przypomnę, że zaprzestanie pobierania czynszów z wynajmu miejskich nieruchomości i rożne ulgi to część polityki pomocowej miasta dla lokalnych przedsiębiorców i mieszkańców – do 15 maja wartość tej pomocy wyniosła 3 mln 360 tys. zł.
W sumie, w porównaniu z marcem i kwietniem ubiegłego roku, wpływy z dochodów do budżetu Tarnowa za te dwa miesiące są mniejsze o około 20 mln zł – to tyle, ile wynoszą w Tarnowie nakłady na roczne finansowanie kultury i sportu.
Tych strat miasta same nie są w stanie odrobić, nie mamy magicznej różdżki, którą machniemy i nagle w budżecie pojawią się pieniądze, które doń nie wpłynęły. Tu niezbędna jest pomoc rządu. Już kilka tygodni temu w liście do premiera apelowałem o jak najszybsze utworzenie funduszu stabilizacyjnego dla samorządów, obejmującego dotowanie w zakresie utraconych dochodów: konieczny jest wzrost udziału w podatku PIT i CIT o co najmniej 10 procent, znaczące podniesienie wysokości subwencji oświatowej (obecnie dopłacamy ponad 100 mln zł do ok. 220 mln zł subwencji), rządowa rekompensata dla komunikacji publicznej w gminach, które wskutek obostrzeń w związku z koronawirusem straciły wpływy z biletów, zniesienie podatku VAT od umorzonej części czynszów, zwrot podatku VAT od robót budowlanych nabywanych przez jednostki samorządu… Tego rodzaju postulatów formułowanych przez wszystkie samorządy w kraju jest znacznie więcej.

Podziękował Pan za współpracę swojemu zastępy Piotrowi Augustyńskiemu, ale wypowiada się Pan o nim nadal w samych superlatywach. Nieco dziwne jest to rozstanie…
A dlaczego miałbym się o nim inaczej wypowiadać? Superlatywy i podziękowania należą mu się za sześć lat pracy w roli mojego zastępcy. Dodajmy: pracy w tak trudnej dziedzinie, jaką jest rozwój gospodarczy, wykonywanej z zaangażowaniem, z konkretnymi efektami i korzyścią dla miasta i mieszkańców. Dobrze działające strefy gospodarcze czy choćby Inkubator Przedsiębiorczości mówią same za siebie. Obecnie mamy trochę inną rzeczywistość gospodarczą, więc pan Augustyński objął inne, równie odpowiedzialne stanowisko, które niesie ze sobą sporo nowych wyzwań. Jako prezes Miejskiego Zarządu Budynków będzie musiał dostosować firmę do nowych czasów i rozwinąć znacznie zakres jej działań. Chodzi przede wszystkim o uaktywnienie zasobów miejskich nieruchomości dla lokalnych – i nie tyko – przedsiębiorców, kreowanie nowych funkcji komunalnych lokali użytkowych, zbudowanie programu rozwoju dla handlu usług w ścisłym centrum Tarnowa w powiązaniu z planami rewitalizacyjnymi, ożywienie gospodarcze i kulturalne tarnowskiej Starówki itp. Znając możliwości pana Augustyńskiego jestem pewien, że na efekty nie będziemy długo czekać…

Nową zastępczynią prezydenta została Agnieszka Kawa. Czy Tarnów w czasie kryzysu rzeczywiście potrzebuje wzmocnienia pionu ,,kultura i sport”? Czym Agnieszka Kawa przekonała Pana do siebie?
Przekonała mnie do siebie swoimi osiągnięciami w roli dyrektorki Centrum Sztuki Mościce, które wszyscy dobrze znamy, swoją wiedzą w dziedzinie kultury, umiejętnościami menedżerskimi, wzorową współpracą z różnymi środowiskami… Długo mógłbym wymieniać. Duże wrażenie zrobiła na mnie szybko przekształcając lokalny dom kultury, w znaną i cenioną w kraju za ofertę i profesjonalizm kulturalną instytucję na skalę ogólnopolską, o bardzo multidyscyplinarnym charakterze. Ale nie ukrywam też, że z podziwem patrzyłem, jak przygotowuje, przeprowadza i kończy szeroko zakrojoną modernizację kierowanej przez siebie placówki, dzięki czemu powstał praktycznie nowy obiekt.
Te wszystkie jej cechy z pewnością przydadzą się miastu. W gestii pani Agnieszki Kawy jako mojej zastępczymi będzie nie tylko piecza na szeroko pojętymi sprawami tarnowskiej kultury i sportu, instytucjami kulturalnymi i sportowo-rekreacyjnymi, ale równie piecza nad edukacją kulturalną i szkolnictwem artystycznym, promocją miasta i turystyki, promocją gospodarczą i działalnością Wydziału Rozwoju Gospodarczego. Do tego uruchamianie miejskich instytucji promocji nauki – na początek budowany jeszcze Tarnowski Park Doświadczeń. Istotne będzie również stworzenie koncepcji realizacji różnych form kulturalnej aktywności w sytuacji ewentualnego nasilenia się epidemii i powrotu związanych z tym obostrzeń.

Nie żałuje Pan, że „zabrał na pokład” w wyborach samorządowych radnego Marka Ciesielczyka, który szybko zaczął publicznie wylewać na Pana kubły z pomyjami? Wiemy, że to Pan forsował jego kandydaturę w ramach Koalicji Obywatelskiej, wiemy też, że jeszcze nikt dobrze na współpracy z radnym Ciesielczykiem nie wyszedł.

Mój czas jest bardzo cenny, zwykłem w wywiadach rozmawiać o poważnych sprawach i poważnych osobach, więc jeżeli Pan pozwoli, to pominę to pytanie milczeniem i poproszę o kolejne.

Czy Tarnów zrezygnuje w najbliższych latach z imprez takich jak Forum Inwestycyjne i innych tego typu kosztochłonnych przedsięwzięć?
Wbrew pozorom imprezy typu Forum Inwestycyjnego czy Forum Innowacji nie są wcale tak kosztowne, a przynoszą wiele wymiernych efektów – również finansowych. Zacytuję Panu wypowiedź z prestiżowego magazynu ekonomicznego „Forbes” o ubiegłorocznym Forum Innowacji w Tarnowie: „jego uczestnicy zastanawiali się, co zrobić, by w Polsce było więcej innowacji. I bardzo często te rozmowy sprowadzały się do bardzo konkretnych rozmów o pieniądzach.”. Bo taka konferencja, skupiona na innowacjach, startupach, gospodarce cyfrowej, z udziałem 400 gości – ekonomistów, samorządowców, przedstawicieli agend rządowych, naukowców, twórców start-upów, przedsiębiorców oraz inwestorów i programistów – to nie tylko wymiana myśli i informacji, ale przede wszystkim wskazywanie konkretnych źródeł i możliwości finansowania cyfrowego rozwoju.
Więc odpowiem: tak, gdy sytuacja się unormuje, gdy wzrosną wpływy do budżetu, gdy będzie można organizować spotkania liczące po kilkaset osób, wrócimy do idei organizowania takich konferencji.

Wierzy Pan jeszcze, że ceny za odbiór odpadów wreszcie się unormują i nie będziecie musieli kilka razy w roku wracać do tematu gospodarowania odpadami?
To nie jest kwestia wiary, ale gospodarczej rzeczywistości. Gospodarka odpadami jest dzisiaj postawiona na głowie: firmy narzucają horrendalne ceny za wywóz i utylizację, opłaty środowiskowe rosną w zastraszającym tempie, ustawa nie daje sensownych możliwości naliczania opłat za odpady, a za to wszystko płacimy my – mieszkańcy i budżet miasta. I – niestety – do tego tematu będziemy musieli wracać, bo ostatnia cena za odbiór odpadów uchwalona przez tarnowskich radnych w wysokości 22 zł miesięcznie od osoby nie pokrywa kosztów, nadal z budżetu trzeba będzie dokładać około 5 mln zł rocznie. I nie wyjdziemy z tego zaklętego koła, dopóki nie nastąpią zmiany ustawowo-systemowe.
Jakie zmiany ma Pan na myśli?
Pomysłów jest sporo, wymienię podstawowe. Państwo może np. dokładać do samorządowej gospodarki odpadami określony procent z podatku VAT – to przecież już zapłacony przez nas podatek od towarów i usług, który przy opłacie za śmieci pobierany jest kolejny raz. Należy też wprowadzić opłatę produktową – taką daninę od opakowań, którą płacić będą producenci towarów, a ta będzie trafiać do samorządów z przeznaczeniem na gospodarkę odpadami. Należy też umieścić w ustawie możliwość obliczania kosztów usuwania odpadów od wagi – każdy wówczas zapłacić za śmieci, które wytworzy.
Rozwieje Pan plotki i wątpliwości na temat tego, czy zamierza Pan do końca kadencji pełnić swoje obowiązki? Czy po ostatnich kłopotach zdrowotnych nie miał Pan myśli, aby odpuścić i zadbać o zdrowie?
Po ostatnich kłopotach zdrowotnych, jak Pan to raczył określić, czuję się znakomicie, mam pełno zapału do pracy i absolutnie nie mam zamiaru „odpuścić”. A o zdrowie dbam na co dzień i od zawsze. I rozwieję Pana i innych wątpliwości: TAK, mam zamiar pełnić swoje obowiązki do końca kadencji i wywiązywać się ze zobowiązań wobec wyborców. Dodam jeszcze, że na pewno znajdę przy tym czas, aby pomyśleć o kolejnych wyborach i kolejnej kadencji.

Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że będziemy częściej dyskutować na łamach ,,Kuriera”.

Dziękuję.

Jeden komentarz do “ROMAN CIEPIELA: Nie mamy magicznej różdżki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

For security, use of Google's reCAPTCHA service is required which is subject to the Google Privacy Policy and Terms of Use.