Urszula Augustyn: Liczę na odwagę radnych w podejmowaniu decyzji
Z poseł Urszulą Augustyn z Platformy Obywatelskiej rozmawia Redaktor Naczelny ,,Kuriera Tarnowskiego” Michał Gniadek.
PiS z wyboru osoby na tak ważne stanowisko urządził szopkę. Najpierw oczywiście posłowie PiS odrzucili kandydatury innych klubów, z kolei wybrany właśnie głosami rządzących Mikołaj Pawlak jest ich TRZECIM kandydatem. W dwóch poprzednich przypadkach, jednej z kandydatek udowodniono plagiat, podważanie sensu istnienia stanowiska RPD, na które sama kandydowała (sic!) i krytykę kampanii zakazującej bicia dzieci za nieposłuszeństwo. Drugą kandydatkę najpierw PiS w Sejmie wybrał, potem PiS w Senacie odrzucił! Z kolei wybrany obecnie RPD postuluje obniżenie progu karalności dzieci z 13 do 10 lat!!! Czy wyobraża Pan sobie 10-latka w poprawczaku, gdzie trafia za przewinienia, które często wynikają z okoliczności jego życia, nie ze złej woli? Proszę spokojnie pomyśleć, o czym to wszystko świadczy?! Otóż, świadczy o kompletnym niezrozumieniu wagi funkcji RPD, braku odpowiedzialności za dobro dzieci, które są przecież pełnoprawnymi obywatelami RP, o kompletnym lekceważeniu. To jakiś obłęd!
Proponowaliśmy spotkanie wszystkich klubów i wybór jak najlepszej kandydatury, wspólnej. Rzecz jasna marszałek ten pomysł odrzucił. Tymczasem RPD to stanowisko, które powinno być absolutnie pozbawione politycznych barw. Rzecznik powinien być kontynuatorem wspaniałej pracy poprzedniego RPD Marka Michalaka, która na piedestał wyniósł dbałość o prawa dziecka. Rzecznik musi mieć serce, rozum i kompetencje, by dbać o prawa najmłodszych Polaków.
No i co równie ważne, by być wybranym na RPD, musi się spełniać bardzo konkretne, określone prawem wymogi. Wybrany obecnie kandydat PiS NIE SPEŁNIA jednego wymogu – co najmniej 5-cioletniego stażu pracy z dziećmi lub na ich rzecz. Jak można było wybrać taką osobę? Jak w ogóle można było ją zgłosić? To po prostu niezgodne z prawem, kolejny przykład lekceważenia przez PiS porządku prawnego w Polsce.
PiS cofnął się w sprawie sędziów Sądu Najwyższego, a mimo to opozycja nie pozostawiła na władzy suchej nitki. Dlaczego, skoro właśnie o takie rozwiązanie walczyliście, protestowaliście na ulicach i przed budynkami sądów?
To nie jest wycofanie się z dokonanego demontażu państwa prawa, demolowania sądownictwa czy bezczelnego łamania Konstytucji. To malutki pół-kroczek w tył. A nawet nie tyle. Trudno cieszyć się, że PiS znowelizował szkodliwą i niekonstytucyjną ustawę, którą wcześniej sam uchwalił! To ma być powód do radości?! Umożliwienie powrotu do Sądu Najwyższego sędziom w wieku 65+, których wcześniej się niezgodnie z prawem usunęło, to po prostu OBOWIĄZEK rządzącej partii, nie żadna łaska. OBOWIĄZKIEM PiS jest wycofanie się z wszystkich dotychczasowych ustaw niszczących polskie sądownictwo.
Wyjdźmy z Sejmu na szczebel samorządowy. Jak Pani ocenia już na chłodno wynik wyborów w naszym regionie? Z jednej strony Roman Ciepiela obronił się na stanowisku prezydenta, a z drugiej strony straciliście Sejmik. Mówimy zatem o sukcesie czy porażce?
Roman Ciepiela został wybrany na kolejną kadencję, co jest niewątpliwie sukcesem, tak jego osobistym, jak i środowiska Koalicji Obywatelskiej. Spokojny i wyważony sposób zarządzania miastem pokazał, że tego właśnie oczekują tarnowianie. Poza tym, obnażona została słabość środowiska PiS – bardzo wewnętrznie skłóconego, co jest tajemnicą poliszynela. Cała ta karuzela kandydatów na kandydatów, jednego dnia są, drugiego rezygnują, wreszcie kandydat na telefon z Nowogrodzkiej. Taki przekaz mieli tarnowianie. I pokazali, że nie pozwolą sobie, by z nich kpić. Nie pomogła gigantyczna kampania wizerunkowa i cykliczne najazdy Tarnowa przez postaci PiS z pierwszych stron gazet.
PiS przegrał także w Tarnowie wybory do Rady Miejskiej, gdzie Koalicja Obywatelska oraz ruch miejski Tomasza Olszówki uzyskały bardzo dobry wynik. To z kolei czerwona kartka dla poprzedniej Rady zdominowanej przez PiS, niemerytorycznej, upolitycznionej.
W Sejmiku można było oczekiwać lepszego wyniku. Dodatkowe mandaty były w zasięgu. Analizę wyborów powinni wykonać i wziąć za nią odpowiedzialność liderzy Koalicji. Trzeba pamiętać o specyficznej, trudnej sytuacji dla PO w regionie. PiS przy poparciu dużej części środowisk kościelnych, przy ogromnej kampanii wizerunkowej, przy kompletnym zawłaszczeniu mediów kiedyś publicznych teraz partyjnych – mówię o publicznym radiu i telewizji – miał na starcie gigantyczną przewagę. Patrząc na wynik do Sejmiku w tym kontekście, nie należy go rozpatrywać w kategorii „porażka”, raczej „przegrana” w zgoła nierównej walce.
Koalicja Obywatelska i Nasze Miasto Tarnów nawiązały porozumienie w Radzie Miejskiej. To gwarancja na spokój w tej kadencji i pierwsze od 4 lat absolutorium dla prezydenta Ciepieli? Jednak niektórzy zwracają uwagę na sztuczny charakter tego porozumienia. Tomasz Olszówka (lider NMT) oraz Jakub Kwaśny w kampanii wyborczej wręcz masakrowali prezydenta Romana Ciepielę. Wierzy Pani w trwałość ustaleń? Czy jednak będzie tak samo jak z Markiem Ciesielczykiem, który krytykował Romana Ciepielę, a teraz siedzi cicho jak mysz pod miotłą?
Bardzo się cieszę, że w Radzie pojawiły się nowe i co ważne młode twarze. Także, to wyraźnie podkreślam, po stronie PiS. To daje szansę na spokojną, merytoryczną współpracę dla dobra miasta i mieszkańców, czyli na coś, czego brakowało przez ostatnie cztery lata. Spokój to rzecz ważna, ale jeszcze ważniejsza jest świadoma i mądra współpraca. Wspólne cele, wspólne działanie, wypracowywanie w merytorycznych dyskusjach optymalnych rozwiązań. Współpraca wewnątrz Rady oraz Rady z prezydentem i jego zastępcami, a także z radami osiedli. No i przede wszystkim otwartość na potrzeby mieszkańców i słuchanie ich głosów. Tak to widzę i tego oczekuję od radnych Rady Miejskiej Tarnowa. Nowe otwarcie daje nowe szanse. Liczę na odwagę radnych w podejmowaniu decyzji.
Co do uwag z kampanii. Jest zupełnie oczywiste, że każdy próbuje ugrać jak najwięcej, pozyskać wyborców. To rzecz zupełnie naturalna. Istotne jest, by nie przekraczać pewnych granic, by w momencie, gdy emocje i kurz opadną, umieć współpracować dla rozwoju miasta i dobra mieszkańców.
Wierzy Pani, że uda się pomóc lokatorom bloku w Koszycach Wielkich?
Tak, mam nadzieję, że się uda, choć to trudny i bolesny dla poszkodowanych temat. Jeszcze w 2012 roku zabezpieczyliśmy ustawowo nabywców lokali przed ewentualną nieuczciwością deweloperów. Pytanie: dlaczego te przepisy nie ochroniły mieszkańców budynku w Koszycach? Staram się pomóc w pilnym rozwiązaniu sporu. Na zmiany prawa przyjdzie czas później.
Teraz jesteśmy w sytuacji, gdy najważniejszym czynnikiem jest czas i odpowiednie podejście ministra sprawiedliwości. Zgodnie z prawem może on pomóc lokatorom, ale z drugiej strony, może też umyć ręce i zostawić ludzi wyrokom komornika. Mam nadzieję, że tak nie zrobi.