11 maja 2024
Aktualności

DARIUSZ NIEMIEC: Kto kradnie Święta Bożego Narodzenia? [FELIETON]

Autor: Dariusz Niemiec
Dariusz Niemiec

Jakiś czas temu Helena Dalli, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej opracowała zalecenia w sprawie tak zwanej „komunikacji inkluzywnej” dotyczącej między innymi zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Niestety postanowiła ona podzielić się swoimi pomysłami ze światem. A chodziło o to co zawsze. O walkę z wymyślonymi i nieistniejącymi bzdurnymi problemami takimi jak „odzwierciedlanie różnorodności” i „zwalczanie głęboko zakorzenionych stereotypów w zachowaniach indywidualnych i zbiorowych”. Swoją drogą, zadziwiająco bardzo wrażliwe i jednocześnie mało tolerancyjne są te nowoczesne środowiska niosące na sztandarach… tolerancję. Zachęcano na przykład pracowników KE do unikania religijnych odniesień do Bożego Narodzenia. Wskazywano, że powinno się używać raczej wyrażenia „okres świąteczny”. Zalecano również praktykę zastępowania imion o typowo chrześcijańskim rodowodzie bardziej kosmopolitycznymi ich odpowiednikami. I tak Maria miała stać się Maliką, a Jan miał być odtąd znany jako Juliusz. Niech ktoś powie tej pani, że tradycyjna Unia Europejska, w starym i normalnym rozumieniu wspólnoty suwerennych państw opiera się na greckiej filozofii, rzymskim prawie i chrześcijańskiej religii właśnie. Okazało się jednak, że całe te „wytyczne” i tak wzbudziły na tyle duże kontrowersje, że zapadła decyzja o chwilowym zawieszeniu projektu. Przodownicy niczym nieskrępowanego postępu bynajmniej nie składają broni, bo wycofują się na z góry upatrzone pozycje i już zapowiedziano, że opracowują oni nowe zalecenia w tym i podobnych obszarach. Strach się bać, nie?

Co dziwne i bardzo ciekawe zarazem, nawet postępowy zazwyczaj do granic niemożliwości papież Franciszek skrytykował dążenia do wdrożenia zaleceń dotyczących „komunikacji inkluzywnej” wskazując: „W historii wiele dyktatur usiłowało zrobić to samo (…) Jest to pewna moda, laicyzm rozpuszczony w wodzie destylowanej. Ale to się nie sprawdziło.”. Swoją drogą taka ciekawostka na koniec tego wątku: pani Helena Dalli pod koniec lat siedemdziesiątych wygrała konkurs piękności Miss World Malta, a później zajęła się… polityką.

Takie wariactwo to niestety już od dawna nie tylko domena wyłącznie Unii Europejskiej i jej organów, instytucji, urzędów czy gorliwych wyznawców – fanatyków. Na przykład urzędnicy brytyjskiej służby cywilnej usunęli wyrażenie „Boże Narodzenie” z planowanej kampanii marketingowej rządu obawiając się, że termin ten może obrażać mniejszości. Sugerowano użycie zbitki „sezon świąteczny” argumentując to tym, że również ma ona w sobie odpowiedni ładunek motywacji emocjonalnej. Co? Tam gdzie zaczyna się poprawność polityczna tam kończy się logika… W tyle nie pozostaje również na przykład Szwecja, gdzie jakiś czas temu władze okręgu szkolnego w Åmål postanowiły usunąć ze wszystkich śpiewanych kolęd słowo „Chrystus” oraz inne wyrażenia bezpośrednio nawiązujące do chrześcijaństwa.

Przypomina mi się też zbiorowa histeria pewnych środowisk, kiedy to kilka lat temu Donald Trump obwieścił, że pora powrócić do dobrego zwyczaju życzenia sobie w tym okresie „Merry Christmas” zamiast „Happy Holidays” czy innych „sezonowych” potworków. Na „jutubowym” kanale Białego Domu pojawił się wtedy film, w którym nie zabrakło zwyczajowej szopki bożonarodzeniowej i innych tradycyjnych odniesień. Sprawdziłem i nie mogę się nadziwić, że ten film jest dzisiaj wciąż dostępny, choć komentarze do niego zostały wyłączone (pewnie z powodu tej słynnej lewicowej wrażliwości).

A co w tym względzie na krajowym podwórku? Trochę straszno, trochę śmieszno. Dlaczego? A no spójrzmy na przykład na wyprany w proszku marki „political correctness”, budzący niemałe kontrowersje w świecie zarówno realnym jak i wirtualnym plakat przygotowany przez warszawski ratusz. Jest on utrzymany w upiornej, surowej biało-niebieskiej tonacji kolorystycznej. Dostrzegamy łyżwiarzy. Mamy zimową scenerię. Jest też duży napis Warszawa oraz mały: „Każdemu, bez wyjątku, wszystkiego dobrego.”. Czy wspominałem, że to plakat przygotowany w związku ze Świętami Bożego Narodzenia? Nie? Ale jak to – nie domyśliliście się tego sami z powyższego opisu? Internauci żartowali, że w sumie to bardzo dobry plakat reklamujący lodowisko, tyle tylko że zabrakło cennika i godzin otwarcia. Czy Święta Bożego Narodzenia charakteryzują się specyficznym nastrojem? Czy mają swoją symbolikę? Czy istnieje pewna szczególna kolorystyka? Tak, tak i tak – ale nie dla Rafała Trzaskowskiego. Przypomnijcie sobie stołeczną „kartkę świąteczną” z tamtego roku. A wiec także i w tym przypadku mamy po prostu do czynienia ze schematem ślepego tłumienia tradycji i wszechogarniającego szaleństwa cancel culture, dla którego nie ma żadnych świętości.

A dlaczego czasem bywa śmiesznie? Mógłbym jeszcze trochę poznęcać się i na przykład przypomnieć zachwalany przez działaczy .Nowoczesnej (taka partia, pamiętacie ją jeszcze?) pasztet jako potrawę akuratną na 24 grudnia (bożonarodzeniowe tradycje troszeczkę przerosły tutaj polityków) czy wielką ideologiczną batalię „doktorkini” Spurek o wyrugowanie karpia z polskich wigilijnych stołów, ale idą święta, też mam jakąś litość i cierpliwość. Poza tym trzeba lepić uszka i pierogi. Dużo uszek i pierogów.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

For security, use of Google's reCAPTCHA service is required which is subject to the Google Privacy Policy and Terms of Use.